Pisałam od zawsze. Jako dziecko zaczynałam od wierszy, w gimnazjum poszłam w prozę i w gazetce szkolnej publikowałam powieść w odcinkach. W czeluściach dokumentów znalazłoby się kilka plików z nigdy niedokończonymi opowiadaniami i szkicami książek. Prowadziłam też kilka blogów, które – na szczęście – zniknęły już z internetu. Jak więc widzicie, pisałam od zawsze. Jestem szczęśliwa, że moje obecne twórcze wysiłki spotykają się z Waszą aprobatą, bo tylko dzięki Wam, czytelnikom Drogi do minimalizmu, mogę czuć się spełniona jako człowiek nie tylko piszący, ale i czytany.
Temat tego posta jest dla mnie nietypowy. Chciałabym w nim odpowiedzieć nie tylko na pytanie “jak pisać?”, ale również “dlaczego warto pisać?”. Bo naprawdę warto. Oprócz moich przemyśleń na te tematy w tym poście znajdziecie wskazówki czterech autorek książek, które bazując na swoich doświadczeniach mogą teraz z czystym sumieniem wyznać, co takiego dało im – i nadal daje – pisanie.
Czy każdy może pisać?
Według mnie pisać może każdy, nie wszystkie teksty jednak nadają się do publikacji. Każdy z nas może pisać dziennik, pamiętnik czy wspomnienia. Takie teksty mają bardzo intymny charakter i często przeznaczone są tylko dla oczu autora i jego najbliższego otoczenia. Każdy może pisać listy do przyjaciół, rodziny i znajomych. Nadawca i odbiorca najczęściej korzystają z prawa do tajemnicy korespondencji. Teoretycznie każdy może prowadzić bloga dostępnego szerokiej internetowej publiczności, jednak wtedy w tworzenie swojego miejsca w sieci należy włożyć trochę więcej wysiłku. Powieść również może napisać każdy, ale dla dobra literatury nie każdy powinien swe powieści publikować.
Pisanie polecam więc każdemu, jednak należy się zastanowić, czy efekty pracy twórczej zostawić dla siebie, pokazać najbliższym czy odsłonić się przed szeroką publicznością. Każdy z nas ma coś ciekawego do przekazania, ma w sobie historię wartą opowiedzenia, niecodzienne doświadczenia do opisania.
Dlaczego warto pisać?
Należę do osób, które lepiej piszą niż mówią. Moje wypowiedzi ustne bywają chaotyczne, mało precyzyjne, często miewam słowną amnezję, mylę związki frazeologiczne, dobieram nieodpowiednie synonimy. Pisanie pozwala mi skorygować popełnione błędy, lepiej sprecyzować myśl, odrzucić niepotrzebne słowa.
Pisanie bloga rozwinęło moje umiejętności wysławiania się i porządkowania myśli. Kiedy spojrzycie na moje pierwsze opublikowane teksty już na pierwszy rzut oka zauważycie, jak bardzo zmienił się mój styl tworzenia wpisów. Jestem osobą, która lubi konkrety i nie znosi wodolejstwa. Moje krótkie blogowe teksty były odzwierciedleniem właśnie tych wypowiedzeniowych upodobań i uprzedzeń. Po tych kilku latach mogę potwierdzić, że trening czyni mistrza. Moje teksty nie tylko są dłuższe, ale i pełniejsze, głębsze, lepsze. Wynika to nie tylko z tego, że rozwinęły się moje umiejętności pisania, ale przede wszystkim z tego, że dzięki pisaniu poprawiła się moja zdolność do uporządkowania tego, co mam w głowie.
Jak pisać, by robić to dobrze?
Trzymaj się planu
Moje początkowe teksty blogowe powstawały najczęściej jako wynik impulsu, nagłego natchnienia. Dawałam się ponieść słowom, zdaniom i stwierdzeniom kiełkującym w głowie, ogólnym ideom i doświadczeniom, o których bardzo chciałam opowiedzieć. Teraz wiem, że zdecydowanie lepiej jest pisać na podstawie krótkiego planu. Ten tekst również powstał w ten sposób. Najpierw pojawił się temat, pod którym zanotowałam w punktach idee, pomysły, które pomogły mi stworzyć zarys całego tekstu. Każda sekcja dostała swój podtytuł, pod którym mogłam spokojnie rozwijać daną myśl. Taka organizacja tekstu zdecydowanie ułatwia mi pracę. Wiem, że nic mi nie umknie, że w poście przekażę wszystko to, co chciałam. Co więcej, podtytuły czy nagłówki umożliwiają mi rozwijanie części według własnego uznania. Nie muszę pisać ciągiem wszystkiego, by tekst był spójny, wystarczy, że będę trzymała się planu, który tę spójność gwarantuje.
Wiedz dla kogo piszesz
Tworząc jakikolwiek tekst musisz pamiętać o swoim prototypowym odbiorcy. Wiedząc, kim jest czytelnik możesz skroić to, co piszesz, idealnie pod niego, jego doświadczenia, wiedzę o świecie, potrzeby i oczekiwania. W moim przypadku prototypowy czytelnik to właściwie czytelniczka w okolicach trzydziestki, wykształcona, oczytana i poszukująca. Bardzo pomaga mi też poznawanie Was przez zdania pozostawione w komentarzach. Dzięki nim wiem, kto czyta, kiedy czyta i czy dany tekst był pomocny. Od czasu do czasu poruszam też tematy o podstawach minimalizmu czy upraszczania życia mając na uwadze świeżych czytelników, którzy nie są jeszcze zaznajomieni z tematem minimalizmu w życiu codziennym. Ten sam tekst skierowany do dwóch różnych odbiorców będzie różnił się nie tylko treścią, ale w pewnym stopniu również użytym słownictwem czy konstrukcjami zdania. Nie jest to nic złego, wprost przeciwnie. Tekst skrojony pod konkretnego czytelnika lepiej do niego trafi.
Poprawiaj i ulepszaj
Przed publikacją pracy należy jeszcze raz przeczytać cały tekst i dokonać poprawek. Czasami najlepiej wrócić do tekstu nazajutrz, po przespanej nocy. Wtedy, ze świeżym umysłem, możemy ocenić całość, wyrzucić zbędne fragmenty oraz poprawić błędy, które gdzieś umknęły w procesie tworzenia. Trzeba zwrócić szczególną uwagę nie tylko na ortografię, interpunkcję, ale również na powtórzenia, długość zdań i… rytm. Polecam czytać skończone teksty na głos – odpowiednia melodia tekstu ułatwia odbiór. Ostatnio zwracam również uwagę na długość zdań i pracuję nad tym, by były jak najkrótsze. Często zamiast przecinka warto postawić kropkę. Krótsze zdania lepiej trafiają do czytelnika niż wlekące się i rozbudowane, które musimy czytać kilkakrotnie, by złapać sens.
Autorzy książek zaplanowanych do publikacji oprócz dokonywania poprawek na własną rękę przechodzą przez proces profesjonalnej korekty i redakcji tekstu. Spojrzenie na tekst osoby z zewnątrz potrafi zdziałać cuda.
Jak pisać lepiej?
Siadaj i pisz
Zawsze myślałam, że pisarstwo to efekt nagłego napadu inspiracji, weny twórczej, słownego szału. Tak naprawdę, gdyby każdy pisarz miał czekać na tę mityczną wenę, to nie powstałoby wiele dzieł literackich (co potwierdziła lektura książki o rytuałach wybitnych ludzi, o której wspominałam TUTAJ). By stworzyć tekst trzeba po prostu usiąść i go napisać. Oczywiście, nagłe natchnienie może w tym pomóc, ale nigdy nie zastąpi procesu systematycznego pisania. Zamiast więc czekać na inspirację – siadaj i pisz. Jeśli nie wiesz, jak zacząć – zacznij od końca. Zapisz luźne myśli, zdania, sentencje, stwórz wstępny plan tekstu, wypisz synonimy. Nawet się nie obejrzysz, a już powstanie baza, dzięki której “urodzisz” końcowy tekst.
Pisz regularnie
Regularność jest kluczem do sukcesu w każdej dziedzinie. Regularne uprawianie sportu poprawia sprawność i kondycję. Regularne ćwiczenie gry na instrumencie z każdym dniem prowadzi do mistrzowskiego muzykowania. Podobnie jest z pisaniem. Regularne pisanie sprawia, że każdy tekst jest lepszy i przychodzi z łatwością. Sama staram się pisać codziennie – czasami są to długie posty, czasami tylko ich zarys. Od czasu do czasu pozwalam sobie na luźne ćwiczenia warsztatu poprzez tworzenie opisów zdarzeń, osób, pogody, krajobrazu. Regularne pisanie dało mi “pisarską” pewność siebie. Nie tylko lepiej, trafniej i szybciej formułuję myśli, ale również prowadzę ciekawsze rozmowy. Jeśli więc chcesz tworzyć teksty dla szerokiego grona odbiorców koniecznie postaw na systematyczność.
Notuj
Notowanie to też pisanie. Przerzucenie na papier swoich przemyśleń potrafi przynieść ulgę. Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że jakaś myśl nie dawała mi spokoju i dopiero, gdy zanotowałam to, co mnie gryzło mogłam się w pełni rozluźnić. Podobnie – terapeutycznie – działa zapisywanie rzeczy do zrobienia; zamiast cały czas przypominać sobie, że muszę zrobić to i to wiem, że na biurku czeka na mnie lista zadań, które wykonam, kiedy będę gotowa. Notowanie myśli, nietypowych połączeń słownych albo gotowych zdań to również moja recepta na ciekawy wpis na blogu. Czasem zdarza mi się w nocy wstać z łóżka, by zanotować coś, co urodzi się w mojej głowie. Gdy mam możliwość tworzę notatki odręczne, na papierze, jednak przyznaję, że często sięgam po elektroniczny notes w telefonie. Najchętniej korzystam z Evernote, dzięki któremu mam dostęp do wszystkich notatek w chmurze, czyli mogę odczytać je na każdym urządzeniu z dostępem do internetu.
Czytaj
Kiedy nie piszesz – czytaj. Nie trzeba od razu rzucać się na dzieła klasyków literatury, czasami wystarczą artykuły w gazecie czy inne blogi. Czytanie tekstów innych twórców nie tylko inspiruje, ale pomaga spojrzeć krytycznym okiem na język i kompozycję danego tekstu. Czytanie poszerza horyzonty, ćwiczy wyobraźnię i uczy nowych pojęć. Kiedy dopada mnie blokada twórcza zatapiam się na kilka godzin w lekturze. To zawsze pomaga.
Zbieraj doświadczenia
Nie trzeba być ekspertem w danej dziedzinie, by o czymś napisać, jednak dopiero dogłębne poznanie opisywanej materii sprawia, że tekst jest dobry. Zbieranie różnorakich doświadczeń to klucz do dobrego pisania. Poznawanie nowych ludzi, smaków, miejsc wzbogaca inwentarz pojęć, uczuć, punktów widzenia. Co więcej, przelewanie swoich pasji na papier czyni tekst autentycznym, prawdziwym i porywającym.
Masz blokadę? Wyjdź na spacer
Kiedy pisanie mi nie idzie, wiem, że spacer to najlepsze lekarstwo na twórczą blokadę. Kiedy w samotności kroczę ulicami miasta, wsłuchuję się w jego głosy, wdycham świeże powietrze nagle mózg się rozluźnia i już po kilku minutach w głowie układają się kolejne zdania. Korzystam wtedy z wbudowanej w telefonie funkcji konwersji mowy na tekst pisany. Nie przerywając spaceru jak dziwak mówię do siebie, nagrywam to, co siedzi mi w głowie, czyli po prostu tworzę notatki. W ten sposób powstaje wiele zalążków moich blogowych tekstów. Jeśli więc zdarza Ci się długo przesiadywać nad pustką kartką czy białym ekranem edytora tekstu wyjdź na spacer. Przyjrzyj się światu, wysłuchaj śpiewu ptaków, poczuj na skórze wilgoć deszczu, daj sobie chwilę na odpoczynek. Zobaczysz, że już po chwili twórczą blokadę zastąpi szał tworzenia.
Kilka słów od autorek
Napisanie książki od zera to bardzo żmudny i wyczerpujący proces. Jednak radość z ukończonego “dzieła” jest nie do opisania. A świadomość, że wartości zawarte w tej książce pomogą tak wielu ludziom uporządkować swoje finanse, dodaje skrzydeł! (Alicja)
Gdy Kasia poprosiła mnie, abym podzieliła się jedną radą dla chcących cokolwiek napisać, najpierw pomyślałam, że wybrać jedną poradę będzie trudno. Jednak im dłużej o tym myślałam, tym bardziej docierało do mnie, że jest jedna taka rzecz, jedna sprawa, o której warto pamiętać. I tak, zabrzmi to banalnie, ale: Miej serce do tego, o czym piszesz. (Agata)
Pisałam od kiedy pamiętam. W liceum dostałam chyba nawet nagrodę za mini reportaż. Marzyłam o napisaniu książki, ale zupełnie nie ciągnęło mnie do wymyślania fabuły. Potem, na wiele lat odłożyłam marzenie na półkę. W momencie, gdy odezwało się do mnie wydawnictwo z propozycją napisania książki, nie byłam pewna, czy mam aż tyle do powiedzenia, żeby zapełnić 300 stron. Usiadłam do luźnego spisywania pomysłów i nagle powstał zarys gotowej książki. Czy doświadczenie pisania książki mnie zmieniło, albo nauczyło czegoś o sobie samej? Raczej pokazało mi, że potrafię. Potrafię zmierzyć się z naprawdę dużym wyzwaniem, a to bardzo miłe uczucie. (Kasia)
Co pomogło mi napisać obie książki? Przekonanie, że mam czym się podzielić. Doświadczeniem, osobistym przeżyciem, obserwacjami. Nie wystarczy pisać ładnie i poprawnie, trzeba przede wszystkim mieć coś ciekawego do powiedzenia. Co mogę poradzić osobom, które chcą pisać? Po prostu: piszcie i wystawiajcie to, co napiszecie, pod ocenę innych. Uczcie się na błędach, wyciągajcie wnioski, korzystajcie z krytyki. (Ania)
***
Piszesz? Publikujesz? Redagujesz? Możesz coś dodać do mojej listy porad? Co sprawdza się u Ciebie? Proszę, napisz wszystko w komentarzu.
Bardzo cenny wpis. Pisanie to nie taka prosta sprawa – mnie do pisania potrzebna jest absolutna cisza i – niestety – wena. Są takie dni, kiedy nawet jednego dnia nie potrafię złożyć w całość. Nie i koniec – muszę wtedy czekać, aż niemoc minie :)
Czasem tak jest – nie idzie i już ;) Oby jak najmniej takich niemocy twórczych!
Super wpis!
Miód na me uszy! Jakże miło jest poczytać o pisaniu, i to w tak rzetelnie sformułowanym artykule. Biorę sobie do serca i zakasuję rękawy. W niedzielę miałam pustkę w głowie, ale spacer – tak jak u Ciebie, Kasiu – bardzo mi pomógł.
Z tylu tekstów o pisaniu wypływa zawsze jeden wniosek: pisanie to praca, i to trudna! Nie ma czegoś takiego jak natchnienie czy wena, jeśli ktoś pisze książkę. Wszystko opiera się na systematyczności i trzymaniu się planu. Mnie inspiruje też czasem zmiana miejsca, w którym piszę. Niektórzy wolą mieć jedno biurko i zawsze przy nim tworzą, ja wolę siadać to tu, to tam. Czasem pisać poza domem. Zaszyć się w jakimś miejscu i chłonąć nowe z otoczenia. Nie masz tak?
No właśnie, wielu ludziom się wydaje, że pisanie to taka lekka i romantyczna czynność. Przychodzi wena, siadasz do komputera, piszesz mądre zdania i koniec roboty :) A w rzeczywistości, to właśnie “rzemieślnicza praca”, czasem okupiona wieloma wyrzeczeniami ;)
Każdy ma swoją najlepszą metodę na przyjemne pisanie. Ja wolę pisać w jednym i tym samym miejscu, ale zdarza mi się zabierać laptop do łóżka, też działa ;)
Kasiu, świetnie to zebrałaś i uporządkowałaś! Cieszę się, że mogłam dołożyć swoją cegiełkę, a jeszcze bardziej, że też się z tego artykułu czegoś nauczyłam. Blog traktuję jako ciągłość, najczęściej nie wracam do podstaw, bo sama już je mam za sobą, więc ta rada: “Od czasu do czasu poruszam też tematy o podstawach minimalizmu czy upraszczania życia mając na uwadze świeżych czytelników, którzy nie są jeszcze zaznajomieni z tematem minimalizmu w życiu codziennym.” jest dla mnie bardzo cenna. Dziękuję :)
Cieszę się, że zainspirowałam nawet Ciebie – weterankę pisania :)
Często słyszę, że pisanie to taka prosta sprawa. Ot, siadasz, piszesz, pół godziny i masz gotowy tekst. Wiem już, że te słowa padają zazwyczaj z ust osób, które nie piszą nic więcej niż nic nie wnoszące do czegokolwiek statusy na FB. No pisanie – profesjonalne pisanie – to praca. Praca, która wymaga skupienia, pracy nad sobą, zaparcia i ogromnej dyscypliny. I naprawdę nie ma w tym nic romantycznego, a czekając na wenę można ostatecznie nie napisać nic :-)
Świetny wpis!
Dziękuję!
Olga, dziękuję za miłe słowa i odwiedziny :) Rzeczywiście, im więcej piszę, tym bardziej się przekonuję, że pisarstwo i pisanie to praca jak każda inna tylko otoczona tą “romantyczną” aurą…
Jeszcze nie miałam do czynienia z profesjonalną redakcją i korektą, ale jestem ciekawa, co miałabym do poprawy :) Na pewno trochę by się tego znalazło ;)
To prawda, że pisanie jest trudną sztuką, ale są osoby, które mają do tego zacięcie z natury i przejawiają niesamowitą lekkość w konstruowaniu tekstu. Znam takich :) Sama mam problem z wyrażeniem w ładny sposób pisemnie tego co myślę, a czasem naprawdę wydaje mi się, że mogłabym się podzielić czymś sensownym. Taka sytuacja jest najczęściej właśnie kiedy chcę skomentować jakiś post na blogu, dodać coś od siebie… Mam to w myślach, ale kiedy przychodzi do napisania komentarza to mam wrażenie, że sporo tego co chciałam napisać gdzieś znikło w toku konstrukcji. Do tego dochodzi mój odwieczny problem z interpunkcją, poza podstawowymi zasadami zupełnie nie czuję gdzie powinien znaleźć się przecinek. Ale będę walczyć z tym.
Jestem bardzo ciekawa jakich tematów dotyczyły te nieistniejące już blogi, które kiedyś prowadziłaś. Bardzo intrygujące :)
Kasiu, widzisz, zostawiłaś komentarz, to już jakieś ćwiczenie :) Jestem przekonana, gdybyś codziennie pisała krótki tekst – np. typowy “Drogi pamiętniku” – to Twoje wypowiedzi byłyby coraz lepsze (i nic już by nie ginęło w toku konstrukcji).
A tamte blogi to były różne dziwne rzeczy, nawet nie chcę o tym pamiętać ;)
Od nie dawna czytam blogi!zaczęło się od PannyAnny ( poznałyśmy się na pierwszymmoum półmaratonie w Jesolo) to był pierwszy blog który zaczęłam czytać, 3 lata temu,potem wpadłam na książkę Kasi Tusk ( 6 lat temu leciałyśmy tym samym lotem do Treviso, bardzo mi się spodobała jej elegancja, ale nie miałam odwagi podejść by zagadać…po przeczytaniu książki Kasi,zaczęłam czytać blog, potem z miesiąc temu trafiłam na simplicity, w kolejności droga do minimalizmu, no i ostatni blog to jak oszczędzać pieniądze…
Podejmowałam próby prowadzenia bloga około 10 lat temu ale słomiany zapał wygrał?, w czasach liceum pisałam wiersze ( jakiś konkursik się wygrało),druk w jakichś zbiorach też się pojawił i potem pustka , marzeniem jest książka ale czy podołam? Hmm trochę się rozpisałam.Dobrego wieczoru!
No proszę, czyli zacięcie literackie jest, tylko zapału brak ;) Skąd ja to znam…
Bardzo ciekawy wpis, zbieram się, by skomentować od dłuższego czasu. Fajnie to zestawiłaś, inspirująco, dzięki.
Potwierdzam słowa Kasi, że to nie są żadne czary-mary i po prostu trzeba przysiąść. Nic w tym romantycznego, tylko ból pleców ;) Moim największym jak dotąd doświadczeniem w tej materii jest napisany doktorat, pamiętam ten znój i mozół, ale też tę satysfakcję. Jakiś czas temu wyszedł jako książka, to niesamowite uczucie trzymać w ręku swoją pracę, chciałabym jej jeszcze kiedyś doświadczyć.
Teraz tęsknię za regularnym pisaniem, bo coś się ostatnio rozregulowałam. To fantastyczny sposób na dyscyplinę myśli, porządkujący, trzymający myśl w ryzach. Pisanie zawsze było w moim życiu obecne, to najoczywistsza dla mnie forma ekspresji. I najtrudniejsza zarazem, bo okupiona tyloma kryzysami, niepewnościami, poczuciami, że nie potrafię, że mogłabym lepiej. Ech.
O, proszę, gratulację wydanej monografii! To na pewno bardzo satysfakcjonujące widzieć “namacalny” owoc swojej mało romantycznej pracy :) Trzymam kciuki za powrót do regularnego pisania. Bo pisać musisz, wiesz, że Cię kocham.
Dziękuję za gratulacje i dobre słowo <3
Hej, ja mam taki problem, ze pisanie wyobrazam sobie jako cos wspanialego, ten akt tworczy i barwne obrazy przeplywajace przez umysl, ale nie umiem oprzec swojej motywacji wylacznie na tym, gdyz pragne takze slawy, uznania, bycia kolejnym wielkim w historii literatury, pisanej przez wielkie L.
Myślę, że każdy kto pisze nie tylko do szuflady po cichu ma takie same pragnienia ;) Czasami jednak trzeba mieć po prostu szczęście, bo możesz być wybitnym twórcą, o którym mało kto słyszał, bo nie jest asem autopromocji. A możesz być beznadziejnym grafomanem, który świetnie się kreuje i zbiera fałszywe pochwały ;) A Ty którym chciałbyś być?
Dziękuję za ten wpis:) U mnie na blogu ciągle mam duże pole do rozwoju jeśli chodzi o pisanie, ale już widzę poprawę w stosunku do pierwszych tekstów. Na pewno warto czytać tekst głośno kolejnego dnia i skracać zdania. Dla mnie jednak najważniejszą lekcją jest zaakceptowanie tego, jaka jestem, bo pisanie po trochu odzwierciedla temperament piszącego. Czytam często fajne, dynamiczne teksty pisane lekkim językiem. Też chciałabym tak pisać i się staram, ale gdy się zagalopuję to czuję, że ten tekst jest jakby “nie-mój”. Ta lekcja akceptacji siebie bywa dla mnie w pisaniu najtrudniejsza
O właśnie, dobrze to określiłaś – akceptacja siebie w tekście to ważny proces w pisaniu. A rada odnośnie skracania zdań to chyba najlepsze, czego mogłam dowiedzieć się z różnych poradników. Kiedy teraz czytam (i poprawiam) swoje stare teksty na blogu, nie mogę uwierzyć, że coś tak beznadziejnego stworzyłam ;) Ale to kolejny plus blogowania, człowiek nawet nie wie, kiedy się rozwija.
Chciałbym pisać, ale się boje. Wcale nie żartuje. Najgorsze jest to, że nie do końca wiem czego się w tym boje. Wszystko co napiszę do szuflady mógłbym poprawiać w nieskończoność, bo nigdy nie jest do końca tak jakbym chciał. Może to jakiś lęk przed krytyką nie wiem. Chyba muszę iść do psychologa, aczkolwiek mam nadzieję, ze uda się rozwiązać moj problem z poziomu komentarzy pod tym zacnym artykułem:) ktoś z Was piszących miał taki problem i jakoś sobie wytłumaczył, że nie ma czego się bać? Dziękuję za każdą odpowiedź. Pozdrawiam
Właśnie przerobiłem “Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika ” Steven’a King’a. Już rozumiem o co chodzi z tym lękiem itd. dzięki za pomoc. Gdyby ktoś jeszcze miał podobny problem, to gorąco polecam.
Też czytałam tę książkę i parę podobnych pozycji. Warto sięgać po porady pisarzy, żeby sobie uzmysłowić, że każdy przechodzi przez różne fazy w pisaniu, nawet ci najwięksi.